Doświadczenie kolektywności

(wycinek z pamiętników)

15.11.2018

Matka dała mi piękne, ciekawe doświadczenie podczas ostatniego seminarium. Otóż po muzykoterapii mieliśmy długą, piękną medytację. Część z nas została dłużej, ponieważ medytacja była tak głęboka, że niemożliwym było otworzyć oczy i wyjść z sali. W tym cudownym stanie bez myśli, w błogości poczułam, że Matka wypracowuje jakiś temat, że właśnie dzieje się praca i że każdy z nas w tym momencie był niezbędnym elementem, aby było to możliwe. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej poczułam i zrozumiałam, że każdy z nas był jednym paluszkiem, częścią ciała Matki, jednością i, że Matka pracowała przez nas, a naszym wspólnym zadaniem było siedzieć, trwać w medytacji i czekać, aż praca się zakończy. To działo się przez nas, płynęło przez nas, tak intensywnie, czułam się tak jak Matka opisywała w swoich wykładach- każdy z nas był kroplą w jednym oceanie, byliśmy zjednoczeni, każdy tak samo potrzebny. Jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyłam tak pięknej medytacji, a było to możliwe tylko dzięki temu, że byliśmy razem. Zrozumiałam, czym jest prawdziwa kolektywność, że nic nie może dać nam większej radości, niż poczucie, że wszyscy razem, wspólnie jesteśmy kanałem, poprzez który Matka wypracowuje swój Boski Plan. Zrozumiałam, że w medytacji stajemy się kolektywnością, bo odchodzą nasze problemy, uwarunkowania, oddajemy ego, a łączymy się w tym  co jest prawdziwe i ważne. To uczucie, gdy byliśmy połączeni ze sobą medytacją pozwoliło mi jeszcze głębiej doświadczyć, jak ważne jest abyśmy wzrastali razem, w miłości i zrozumieniu, ponieważ łączy nas wspólny cel. Gdybyśmy mogli i potrafili wszyscy razem zasiadać w głębokiej medytacji, trwając ponad myślami, ponad iluzją własnego ego, świadomi i pełni głębokiego pragnienia, aby być kanałem dla Boskości, wiem, że przełamalibyśmy okowy mai, iluzji w którą wciąż wpadamy. Ponieważ to doświadczanie zmieniło wszystko, poczułam na nowo kim jesteśmy, po co żyjemy i dlaczego tak ważnym jest abyśmy wzrastali razem, bardzo głęboko zrozumiałam, że jesteśmy częścią całości.

Tak na prawdę ponad myślami nie istnieje nic. Prawdziwą i jedyną radość mamy jedynie trwając w stanie bez myśli, będąc całkowicie poddanym Świętej Matce. Będąc tam wiem, że ponad to nie istnieje nic co powinno zabierać naszą uwagę, że niczego ponad to nie chcę. Nie trzeba walczyć, aby wypracować swoje słabości, nie trzeba próbować wyzwolić się z uwarunkowań. Wystarczy być w medytacji, tam jest rzeczywistość, gdzie znika iluzja naszego umysłu. Gdy choć raz zakosztuje się tego stanu, to całe życie się przewartościowuje. To daje zrozumienie jak prosta i piękna jest Sahaja Yoga, ponieważ uczy, że my na prawdę nic nie robimy, że naszym zadaniem jest jedynie trwać w medytacji i obserwować, a wtedy nasza świadomość staje się zjednoczona z Boskością bo rozumiemy, że jedyne czego pragniemy to oddać całą swoją wolność i jedynie być kanałem, ale być kanałem w kolektywności, doświadczać tego wspólnie, wspólnie rozwijać się, wspólnie spotykać się w ciszy, w rzeczywistości gdzie każdy z nas jest połączony radością, każdy z nas jest Światłem i nie trzeba nic mówić, bo wiemy i współodczuwamy, jesteśmy jednym ciałem, jednym sercem które wspólnie wybija rytm.

Basia